Wywiad z Arturem Królem byłym zawodowym zawodnikiem takich grup jak Amore & Vita czy Centri della Calzatura!
Artur Król to był jeden z najbardziej utalentowanych polskich zawodników młodego pokolenia, wychowanek Baszty Golczewo jako początkujący zawodnik zdobywał medale zarówno imprez torowych jak szosowych.
Po początkach w Polsce przeniósł się do Włoch, gdzie nabierał kolarskiego doświadczenia, aż wreszcie przyszedł pierwszy kontrakt zawodowy w kolarstwie. Ścigał się w grupach z gwiazdami kolarstwa jak chociażby Włoch Ivan Quaranta (zwycięzca etapowy Giro) czy Ruslan Ivanov zawodnik z Mołdawii, który w swojej karierze przejechał wszystkie Grand Toury.
![]() |
Fot. Wyścig.com.pl |
Największym sukcesem Artura Króla jest zwycięstwo podczas Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków w 2009 roku (wtedy jeszcze wyścig klasy 2.1). Mimo świetnego sezonu 2009 nie udało się pozostać w zawodowym peletonie i zostało już tylko ściganie amatorskie, karierę zakończył po sezonie 2011.
- Witam, Co Pan porabia po zakończeniu kariery kolarskiej?
A.K - Po zakończeniu kariery kolarskiej pracuję w wolnym czasie jeżdżę na rowerze. Do 2016 r mieszkałem we Włoszech, od roku mieszkamy w Polsce. Mama żonę i córkę
- Jest Pan wychowankiem Baszty Golczewo, w której odniósł Pan wiele sukcesów na szosie i torze, jak Pan wspomina okres swojej przygody z rowerem w tej ekipie?
A.K - Okres kiedy jeździłem w Baszcie Golczewo wspominam bardzo dobrze, była wspaniała atmosfera odnieśliśmy wiele sukcesów.
- Mimo wielu sukcesów i medali na torze, zdecydował się Pan na karierę szosowca, co wpłynęło na taką decyzję?
A.K - Zdecydowałem się na karierę szosowca ponieważ najlepiej czułem się w górach w juniorach byłem dwa razy Mistrzem Polski Górskim na szosie, trzeci ze startu wspólnego i trzynasty na Mistrzostwach Świata w Lizbonie, niewiele brakowało do zdobycia medalu.
![]() |
Fot: Wyścig.com.pl |
- Później przyszedł wyjazd zagraniczny trafił Pan do Włoskiej grupy, jak wspomina Pan swoje początki w Italii?
A.K - Początki były trudne bariera językowa i bardzo wysoki poziom na wyścigach
- W 2005 roku przyszedł pierwszy dobry wynik w wyścigu klasy UCI - czyli 7 miejsce podczas Giro del Mendrisiotto, czy ten wynik dał Panu angaż w drużynie zawodowej jaką była Amore&Vita?
A.K - Ten wynik w Mendrisiotto na pewno pomógł w tym, bym jeździł w ekipie Amore&Vita.
![]() |
Fot: Courtesy Henri Pourcelot |
- Sezon 2006 i 2007 to właśnie ściganie w polsko-włoskiej drużynie Amore&Vita, w której zresztą ścigali się wtedy nie anonimowi kolarze jak chociażby: Bracia Kohutowie, Ruslan Ivanov, czy Ivan Quaranta, który przecież w przeszłości wygrywał etap Giro, jaki to był okres dla Pana?
A.K - Amore &Vita jest zawodową ekipą z tradycjami ale to nie była ekipa marzeń. Mało płacili, plusem było to, że dużo ścigaliśmy się po całym świecie.
- Na kolejne dwa sezony trafił Pan do drużyny Centri della Calzatura, gdzie zresztą sezon 2009 był Pana najlepszym w karierze, ponieważ wygrał Pan Wyścig Solidarności i Olimpijczyków wtedy jeszcze klasy 2.1 UCI, czym dla Pana była wtedy wygrana w jednym z najbardziej prestiżowych polskich wyścigów?
A.K - Sezon 2008-2009 Ścigałem się w Centri Della Calzatura. Tam zacząłem odnosić jakieś sukcesy.Wyścig Solidarności i Olimpijczyków był dla mnie bardzo ważnym wyścigiem, cieszę się że udało mi się go wygrać.
![]() |
Fot: Giadd.bikestats.eu |
- Tak jak wspominałem sezon 2009 był najlepszym w Pana karierze, a mimo to po sezonie nie znalazł Pan drużyny zawodowej, nie było ofert? ze sprawy tak się potoczyły?
A.K - Były inne oferty ale za małe pieniądze lub np. Androni Giocattoli chcieli mnie ale z własnym sponsorem.Wielu kolarzy wtedy płaciło za ściganie.Wygranie wyścigu Solidarności i kilka miejsc w pierwszej dziesiątce to nie były wielkie wyniki, które otwierały drogę do Pro Touru.
- Kolejne dwa lata to ściganie w mniejszych wyścigach głównie we Włoszech, niestety nie udało się już wybić do zawodowego peletonu, teraz jak Pan patrzy na przeszłość? Czy jest coś co w tej karierze można było poprawić? Jak Pan ogólnie ocenie swoją zawodową przygodę z rowerem?
A.K - Kolejne 2 lata ścigałem się w amatorach we Włoszech.Wygrałem wiele wyścigów ale nie wróciłem już do zawodowego ścigania. Zrozumiałem, że czas ułożyć sobie inaczej życie, mieć jakiś konkretny zawód, bo obudzę się w wieku 40 lat z niczym i nic nie będę umiał robić. Kolarstwo to nie piłka nożna, tu nie zarobisz tyle pieniędzy, by nic nie robić do końca życia. Poza tym na kolarstwie życie się nie kończy.
![]() |
Fot: Amore & Vita |
- W sumie przez 4 lata był Pan zawodowym kolarzem, czy ówczesny kolarz w zawodowej ekipie dużo zarabiał?
A.K - Dużo to zarabiają piłkarze. Najlepsi kolarze zarabiają dobrze. Poza liderami większość kolarzy dostawała minimum minus podatki w zależności od kraju zamieszkania. To nie wiele, za tak ciężką pracę. W Polsce płacili wtedy o wiele mniejsze pieniądze.
- Pod koniec 2010 roku pojawiła się w mediach informacja ze jest Pan inicjatorem powstania grupy we Włoszech, jak przebiegała ta inicjatywa i czy udało się ją zrealizować?
A.K - W 2011 roku była to ekipa amatorska Team Sistem w sumie istniała do końca sezonu 2011.
- Zna Pan peleton od środka, jak wyglądały sprawy dopingowe za czasów Pańskiego ścigania w zawodowym i amatorskim peletonie, czy uważa Pan ze kolarstwo staje się czystsze?
A.K - Wierze w to, ze kolarstwo dzisiaj jest czystym sportem.
- Co doradziłby Pan młodym polskim zawodnikom, wybierać ściganie w kategorii Orlik zagranicą, czy jednak zostać w Polsce?
A.K - Najważniejsze to nie poddawać się i wierzyć w siebie. Z polskim kolarstwie jest coraz lepiej i myślę, ze jeśli ktoś jest dobrym kolarzem to i u nas w Polsce się rozwinie.
- Dziękuję za rozmowę, życzę wielu sukcesów w życiu prywatnym